Feeds:
Wpisy
Komentarze

x

x

Wrzesień-grzyby:)

Wczoraj byliśmy na grzybach. Dopiero się zaczynają, ale trochę nazbieraliśmy. Najlepiej szło Majeczce:). Wypatrywała nawet te najmniejsze, twierdząc, Ze ma młode oczka i dobrze widzi:))))). Zebraliśmy kilkanaście prawdziwków, jednego kozaka, kilka podgrzybków i szaraczków.

Usmażyliśmy je na maśle z cebulą (którą obierał  i dzielnie kroił Oski), a następnie dodaliśmy kwaśną śmietanę 18%. Do tego były talarki z ziemniaków. Na wszystko Maja posypała zieloną pietruszkę. Było rewelacyjne!

Sernikowo

Długo nas tutaj nie było… Tak jakoś wyszło. Ale teraz gdy dni są już baaaardzo długie będziemy częściej, a co najważniejsze częściej zaglądamy do kuchni:).

Obecnie jesteśmy na etapie serników i poszukiwania tego najnajnaj! Poszukujemy sernika nad serniki :).

W zeszłym tygodniu zrobiliśmy „sernik Niny” i był super. A robi się go tak:

Składniki:
1 cały ser tłusty z Mławy
5 jajek
1 ziemniak
1 łyżka mąki
1 łyżka mąki ziemniaczanej
1/2 kostki masła
1/2 szklanki cukru

Wykonanie:

Robi się wszystko w malakserze. Włączyć malakser i wrzucić masło, cukier, żółtka, ser (cały czasz kręcąc), dodać ugotowanego ziemniaka, kręcąc cały czas. Musi być gładka puszysta masa. Na koniec dodać białka ubite na pianę.
Już nie kręcić tylko łyżką wkładać i mieszać, delikatnie. Wyłożyć do formy. Użyliśmy formy do baby i mieliśmy babę serową. Piec w temp. 180 st. ok 45 minut, musi się lekko zarumienić. Oczywiście wszystko robiły dzieciaki, włącznie z oglądaniem (co 2 min. :)) czy już się upiekł. Gotowy sernik polewaliśmy musem z malin. Był cudowny:).

sernik Niny

W ostatni weekend wygrzebałam ze zbioru moich receptur”sernik puszysty Magdy„. Przepis ten mam od 7 lat i pamiętam, że robiłam ten sernik 2 razy w tygodniu jak byłam w stanie błogosławionym z Majeczką. Pewnie dlatego nie lubi serników, bo się przejadła. Ten sernik robiliśmy tak:

Składniki:

– 1 kg białego tłustego sera (najlepiej takiego swojskiego),

– 1,5 szklanki mleka (tutaj mam zawsze problem, bo jakiej szklanki, takiej jak były kiedyś, czy jakiejkolwiek? Ja mam dyżurną szklankę po nutelli, jest mniejsza, ale zawsze z nią mi wszystko wychodzi:)),

– 6 żółtek (oczywiście od szczęśliwych kur :)),

– 2 budynie śmietankowe (bez cukru),

– 1,5 szklanki cukru,

– 3/4 szklanki oleju,

– naturalna wanilia lub laska wanilii.

Wykonanie:

Zółtka, ser, oliwę i budynie rozmiksować na masę. Ubić białka z cukrem i dodawać do masy na przemian z mlekiem, mieszając ręcznie łyżką. Można dodać bakalie, my nie dodajemy, gdyż później są namiętnie wybierane przez dzieci lub muszę je „wygryzać”:). Formę wysmarować tłuszczem, posypać mąką. Wstawić do nagrzanego do 200 st. piekarnika i piec ok. 60 min.

Ten sernik został określony mianem „Alleluja”, a u nas to oznacza coś na prawdę przepysznego:))).

sernik Magdy

W najbliższy weekend wypróbujemy kolejny przepis. Jeszcze nie wiem jaki, ale na pewno coś znajdę fajnego.

 

Smacznego!

 

Dzieci uwielbiają spaghetti. Wszystkie, bez wyjątku.

Jest to jedna z potraw, które można robić codziennie i będzie zjedzona wręcz z wylizaniem talerza ;).

Postanowiłam poeksperymentować ze smakiem moich Misiaków i „zmodyfikować” tradycyjne Spaghetti Carbonara.

Udało się znakomicie, dzieci były zachwycone! Zajadały, aż im się uszy trzęsły!

speghetti3

Składniki:

– opakowanie makaronu typu spaghetti,

– 20 dkg gorgonzoli,

– 250 ml śmietany 18%,

– 250 ml mleka,

– 1 duża cebula,

– 4 ząbki czosnku,

– 40 dkg boczku wędzonego,

– 30 dkg szynki wiejskiej,

– pieprz zielony,

– oliwa,

– starty parmigiano reggiano,

– świeża bazylia do przystrojenia.

Maja z Oskarkiem uwijali się z gotowaniem gdyż byli bardzo głodni. Oskar wstawił wodę na ugotowanie makaronu (8 min. – al dente). Mama, czyli ja 🙂 pokroiłam boczek w drobną kostkę i Maja smażyła go na patelni z odrobiną oliwy. Oskarek obrał cebulę i czosnek, czosnek przecisnął przez wyciskacz, a cebulkę pokroił „w piórka”. Dodał do usmażonego boczku i chwilkę jeszcze smażył wszystko razem. Następnie Maja zalała wszystko mlekiem, a Oskar dodał gorgonzolę. I tak na zmianę mieszali (wszystko musi być sprawiedliwie jeśli chodzi o podział dodawania kolejnych składników:)). W międzyczasie odcedziłam makaron, który czekał na swoją kolej dodania do wszystkiego. Maja pokroiła szynkę i dodała do sosu, a Oskar wlał śmietanę. Następnie każde z nich kręciło młynkiem pieprz (w związku z czym wyszło pikantne, ale lubimy takie). Jak wszystko się zagotowało, a gorgonzola rozpuściła Misiaki dodały makaron i porządnie wymieszały. Dalej już tylko na talerze, przystrolili świeżą bazylią, posypali startym serem i zajadali :).

Smacznego!

Po prostu bób!

Lato – jego owoce i warzywa. Ech!!!!!!

Dzisiaj ugotowaliśmy, po prostu, bób! Proste: garnek z wodą, kilogram bobu. Gotowaliśmy ok. 20 min. Na końcu Oskar odcedził, polał stopionym masełkiem i posolił.

bób

PYCHA!!! Ja zjadłam :))). Niestety moje dzieciaczki są baaardzo trudne jeśli chodzi o jedzenie warzyw :(. Kiedy to się zmieni?

Smacznego!

Moje dzieci jeszcze są niejadkami (mam nadzieję, że wyrosną z tego). I często „staję na głowie” jak urozmaicić i uatrakcyjnić jedzenie…

pomysłowy posiłek

Znalazłam coś SUPER w serwisie CScout Japan i gdybyśmy coś takiego mieli, każdy posiłek byłby cudowny, bez względu z czego by się składał (oczywiście bez przesady :)). W ogóle na tej stronie są świetne gadżety. U nas np. zwykła „jajcarnia” (tak nazywam krajalnicę do jajek) sprawia, że jajka na twardo zjadane są w całości. A gdyym tak jeszcze miała coś „wspomagającego” jedzenie warzyw chyba śpiewałabym z radości ;).

Wiosna…ale gdzie???

Tak z okazji nadchodzącej, a właściwie już trwającej wiosny postanowiłam, że moje dzieciaczki powinny zacząć jeść warzywa. Jest moją winą, że nie uczyłam ich tego od początku (tzn. od kiedy?), ale tak jakoś wyszło. Hmmm. Idzie ciężko. Do każdego posiłku podaję świeże warzywa: rzodkiewkę, szczypiorek, ogórka, paprykę, marchewkę. Zdaję sobie sprawę, że są to tzw. „nowalijki”, ale pocieszam się tym, że Misiaki nie zjadają tego zbyt wiele. Tak na prawdę chodzi mi o nauczenie ich smaków świeżych warzyw. Za chwilę będą świeże warzywka z babcinych ogródków i mam nadzieję, że wówczas będą sami wołali o świeżą marchewkę, kalarepkę czy groszek… Póki co jutro robimy nasz domowy ogródek, czyli szczypiorek, zielona pietruszka i rzeżucha. A tak w ogóle, to od dosyć dawna nie opisywałam naszych kuchennych wyczynów. Było tego sporo. Muszę się poprawić :). Dziaisaj podam przepis na super prosty i uwielbiany przez dzieci omlet.

Omlet biszkoptowy

Składniki:

– 1 jajko,

– 1 łyżka mąki,

– szczypta soli,

– masło,

– cukier puder.

Jest to ulubiona potrawa Mai i Oskara. Uwielbiają omlet zjeść na kolację, a ja jestem pewna, że są najedzeni :))).

Do miski miksera wbijam białko i mikser (nie pamiętam czy wspominałam już, że używamy czerwony Kitchen Aid) ubija je na sztywną pianę. Jak piana jest sztywna Maja lub Oskar (w zależności od tego czyj jest omlet) dodają żółtko, szczyptę soli i łyżkę mąki. Po wymieszaniu przelewam ciasto na patelnię z rozgrzanym masłem i obsmażam z każdej strony. Po usmażeniu – na talerz, dzieciaki posypują cukrem pudrem i zajadają. Pycha! Pamiętam, że moja mama często robiła mi taki omlet i zawsze smakował cudownie :).

Smacznego!

Dzisiaj ostatni dzień karnawału. Tradycyjnie jada się w tym dniu śledzika, ale u nas dzisiaj nie było ani kawałeczka tej ryby :))). A z resztą dzieci nie przepadają za śledziami. A swoją drogą ciekawe, kiedy dzieci zaczną jeść wszystko. Nie pamiętam, kiedy ja zaczęłam jeść „normalnie”. Mama mówiła mi, że tak ok. VI klasy, a więc ok. 12 roku życia. Pożyjemy, zobaczymy. Zrobiliśmy Kurczaka Teriyaki.

Składniki:

– 2 podwójne piersi z kurczaka,

– 1/2 szklanki sosu teriyaki (przypomina z wyglądu sos sojowy),

– olej,

– sok z połówki cytryny,

– po 1/2 łyżeczki soli i kolorowego pieprzu (świeżo mielonego),

– 1 łyżeczka cukru,

– 1 i 1/2 szklanki ryżu białego długoziarnistego,

– olej sezamowy.

Oskarek umył piersi z kurczaka w zimniej wodzie i pokroił na śliczne równiutkie, długie paseczki. W tym czasie Maja robiła marynatę: pół szklanki sosu Teriyaki, pół szklanki oleju, sok z cytryny, pół łyżeczki soli, pół łyżeczki pieprzu i łyżeczka cukru – wymieszała wszystko dokładnie w misce. Do sosu dzieci włożyły paski kurczaka i odstawiły do lodówki na pół godziny. W międzyczasie ugotowaliśmy ryż. Zasadę gotowania ryżu mam taką: 1 szklanka ryżu = 2 szklanki wody – i tak proporcjonalnie w zależności od ilości ryżu. Tak więc myśmy wzięli 1 i 1/2 szklanki ryżu i 3 szklanki wody. Do wody dodaliśmy oczywiście łyżkę soli i kilka kropel oleju sezamowego. Gdy ryż był lekko twardy jeszcze (po ok. 12 min.) wyłączyłam go i dalej „dochodził’ w gorącym garnku i na gorącym palniku. Po kolejnych 10 min był już w sam raz. Zaczęliśmy więc smażyć w woku mięso. Smażenie trwało ok. 10 min. Na końcu dodaliśmy resztę zalewy i dusiliśmy jeszcze pod przykryciem przez 15 minut. Do tego Oskar zaproponował mizerię. Była więc mizeria :). I kompot gruszkowy też był :).

Smacznego!

A wieczorem zaczął się Mai ruszać ząb i był płacz :(.

Tym razem nie było ciasta ani w sobotę, ani w niedzielę. To pewnie ta pogoda tak mnie rozleniwiła. Na dworze jest ciągle pochmurnie i zimno, pada śnieg, który od razu się topi i jest mokro i nieprzyjemnie. Zrobiliśmy więc wczoraj kotlety mielone i klopsy w sosie. Wszystko za jednym zamachem, żeby nie trzeba było dwa razy mielić mięsa (jeden bałagan), no i mieć gotowe obiadki „na później” (jedzenie albo pekluję, albo zamrażam).

Składniki potrzebne na kotlety mielone:

– 1 kg szynki wieprzowej,

– 1/2 kg fileta z indyka,

– 2 małe bułki żytnie,

– 2 jajka,

– cebula,

– łyżka oliwy extra virgine,

– bułka tarta,

– przyprawy wedle uznania (ale na pewno sól i pieprz),

– oliwa do smażenia.

Składniki potrzebne na klopsiki:

– 1/2 kg fileta z indyka,

– 1 mała bułka pszenna,

– 1 jajko,

– cebula,

– mąka pszenna,

– przyprawy wedle uznania,

i na sos:

– mąka pszenna 2 łyżki,

– masło 3 łyżki,

– 2 łyżki musztardy,

– 2 łyżki koncentratu pomidorowego,

– sól, pieprz, maggi, sos tabasco.

Umyłam mięso i pokroiłam w paski (tak się łatwiej mieli). Dzieciaki najpierw zmieliły wieprzowinę (przy mieleniu zawsze jest walka, kto ma mielić, więc muszę sprawiedliwie dzielić mięcho na pół :))), jedną część indyka, cebulę i namoczone wcześniej w mleku 2 bułki żytnie (i odciśnięte moimi rękami :)). Odstawiliśmy to i do drugiej miski zmieliły mięso z indyka, cebulę i bułkę pszenną (też wcześniej namoczoną). Następnie do pierwszej miski (to ta z mięsem na kotlety mielone) Maja wbiła 2 jajka i dodała różne przyprawy. Trzeba wszystko wymieszać dokładnie i na ogół robi się to ręką, ale my na szczęście mamy nasz „cudowny robot kuchenny”, założyłam odpowiednie „mieszadło” i wszystko pięknie nam wymieszał. To samo zrobiliśmy z drugą miską dodając ww. składniki. Kotlety mielone dobrze się „kula” jeśli rękę zanurzy się w zimnej wodzie. I tak też Oskar robił. Płukał rękę pod zimną wodą, nabierał odpowiednią ilość mięsa i „kulał” piękne kotleciki, które następnie obtaczał w tartej bułce. Smażeniem zajęłam się już sama.

Tak samo robił z klopsami, ale obtaczał je w mące pszennej. W tym czasie Majeczka robiła sos. Do rondelka wlała 2 szklanki wody, która musiała się zagotować. Na małej patelni roztopiła masło i dodała 2 łyżki mąki – robiąc zasmażkę. Gdy zasmażka miała złoty kolor przełożyłam ją do gotującej się wody i rozmieszałam. W tym czasie Maja rozmieszała w drugim rondelku w pół szklanki wody musztardę z koncentratem pomidorowym. Rozmieszane przelała do naszej „bazy na sos”. Dodała sól, pieprz i tabasco. Usmażone klopsiki wkładałam do sosu. Wszystko poddusiło się jeszcze jakieś 40 min. na malutkim ogniu.i gotowe (oczywiście trzeba było mieszać od czasu do czasu, żeby się nie przypaliło).

Swietnie do takich klopsów pasuje kasza gryczana lub kluski śląskie. Myśmy tym razem mieli ziemniaki pure i surówkę z buraczków.

Smacznego!

Tak sobie myślę, że pewnie przemawia przeze mnie trochę wyrachowania z tym uczeniem dzieci gotowania i pieczenia ;). Bo przecież jak teraz ich nauczę, to za parę lat ja będę mogła się „wycofać” z kuchni :). Żartuję, ja UWIELBIAM gotować, piec – generalnie pichcić i kręcić się po kuchni (nie, żebym znała swoje miejsce ;)). A co z tym wtorkiem?

Od poniedziałku Oskar nie chodzi do szkoły, gdyż dopadło go przeziębienie. W poniedziałek czuł się źle, ale we wtorek zaczęła go już roznosić energia, tak więc postanowiłam ją pożytecznie wykorzystać :). Ugotowaliśmy gularz wieprzowo-warzywny.

Produkty potrzedne na gulasz:

– 1 kg szynki wieprzowej,

– 1 duża cebula,

– 1 duża marchewka,

– mała papryka słodka (myśmy mieli czerwoną),

– 2 ziemniaki,

– 2 ząbki czosnku,

– przyprawy – w zależności jakie lubicie – my dodaliśmy sól, pieprz kolorowy świeżo mielony, paprykę chili świeżo mieloną, tobasco, louisiana gold pepper sauce, louisiana jalapeno pepper hot sauce, magi, cukier, 2 liście laurowe,

– oliwa extra virgine,

– śmietana 18 % opakowanie 250 ml (ale najlepiej śmietana prawdziwa z prawdziwego mleka),

– 1 litr soku pomidorowego (przygotowanego jeszcze w jesieni…).

Mięso umyłam, a Oskar pokroił je w kostki. Następnie obrał warzywa i również je  pokroił: ziemniaki w kostkę, marchewkę wzdłuż i w poprzek, paprykę w paseczki, cebulę ja pokroiłam w paseczki (i płakaliśmy przy tym obydwoje :)). Następnie Oskar rozgrzał oliwę w rondelku, na rozgrzaną wycisnął czosnek, podsmażył go i wrzucił następnie mięso. Mięso z czosnkiem podsmażył (ależ pachniało!) i po kolei wrzucał warzywa: cebulę, za 5 minut marchewkę i ziemniaki, za kolejne 10 min. wlał sok pomidorowy. Dusiło się tak wszystko ok. pół godziny i wrzucił paprykę. Dusiło się dalej jakieś 15 min., po czym zaczęliśmy doprawiać nasz gulasz. Lubimy ostre potrawy, więc nie żałowaliśmy przypraw. Następnie gotował się jeszcze (nie potrafię dokładnie określić ile, ale jakieś 40 min), zgęstniał i nabrał wyrazistego smaku. Pod koniec dodałam połowę śmietany, a drugą połowę dawałam w postaci „kapki” na nałożony na placki. Gulasz wyszedł bardzo ostry i przepyszny. Usmażyłam do niego placki ziemniaczane i obiadek był wyśmienity!


Smacznego!